Chciałam się z Wami czymś podzielić. ♥️
Dziś wydarzyła się sytuacja, która do teraz sprawia, że jestem – delikatnie mówiąc – „zaskoczona”.
Mam syna – dokładniej mówiąc, w spektrum, z zespołem Aspergera. Część osób wie, że dzieci w spektrum mają trudność z okazywaniem empatii – często nie odczytują intuicyjnie mimiki, tonu głosu czy mowy ciała. Mogą nie zauważyć, że ktoś płacze, albo źle interpretować wyraz twarzy.
Czytałam kiedyś badania, które pokazują, że osoby w spektrum mają silnie rozwiniętą empatię emocjonalną (czują cierpienie innych), ale trudniej im z empatią poznawczą (rozumieniem, co dokładnie przeżywa druga osoba i jak zareagować). To powoduje, że czasem nie wiedzą, jak pomóc. Tak właśnie było z moim synem.
Kiedy ktoś płakał – on nie reagował, jakby tego nie widział.
U nas w domu nie uciekamy z uczuciami. Kiedy się da, a jest mi ciężko – chowam się na chwilę, żeby nie przytłaczać dzieci, ale też pokazuję, że mama ma emocje i że można sobie z nimi radzić. Nie idealizuję świata. Gdy faktycznie zdarzył się trudniejszy dla mnie czas i pojawiły się łzy - mój 6latek zwykle odchodził gdzieś na bok i robił swoje. Tak było przez około 6 lat. Mogło to być spowodowane różnymi czynnikami – nie wiedział, jak zareagować, może była to jego strategia przetrwania itd.
Dla porównania – mój 3latek w naturalny sposób zadaje pytania: „dlaczego on płacze?”, „dlaczego się złości?” – a starszy syn tak nie reagował.
Dzisiejszy dzień był dla mnie psychicznie trudny. W pewnym momencie usiadłam i się rozpłakałam. Przyznam szczerze – było to bardzo subtelne. Po prostu przy zamkniętych powiekach popłynęły mi łzy i pozwoliłam im płynąć.
Nagle czuję, jak ktoś mnie przytula. Patrzę – i nie wierzę. To mój 6-latek. Zapytał, dlaczego płaczę. Wyjaśniłam mu, że czasem są trudne sytuacje, że niepokój i smutek się kumulują i trzeba dać temu ujście. Dodałam też, że to nie jego ani nie jego brata wina (bo dzieci często biorą na siebie odpowiedzialność za czyjeś emocje) i że bardzo chcę być dobrą mamą dla nich, jakoś tak mi się wyrwało. Hmm..
Kiedyś zapewne odpowiedziałby: „to po prostu bądź” – dzieci potrafią być tak szczere, proste i entuzjastyczne.
Dziś jednak usłyszałam: „Jesteś najlepszą mamą. Innej nie chcę”. I tym razem łzy popłynęły już ze szczęścia i wzruszenia. Takie małe niebo na ziemi, które ofiarowały mi moje dzieci. Zapisuję tę chwilę w sercu na zawsze.❤️
Może dla kogoś to będzie zwykła opowieść. Dla mnie nie. Dlaczego?
Dlatego, że wiem, iż to przytulenie było efektem doświadczenia bezpieczeństwa i „wystarczająco” stabilnej relacji. Tak długo pracowałam nad sobą, aby być przewidywalną i dostrojoną mamą. Nad naszą relacją i budowaniem więzi (było to trudne ponieważ dzieci w spektrum potrzebują większej uwagi i cierpliwości). Włożyłam w to ogrom pracy – właśnie z tej miłości do dzieci.
Wiem, że jego wyraz empatii potrzebował odpowiednich warunków, aby mógł się ujawnić.
Mnóstwo razy, gdy mój syn krzyczał czy płakał, pytałam: „chcesz się przytulić?” – to moje magiczne zdanie, którego używam prawie zawsze. Po pół roku używania tego zdania, czasem skorzystał z opcji przytulasa. Wcześniej - zapomnij.
Od jakiegoś czasu coraz częściej się przytula, co też jest dla mnie czymś nowym. Czasem, gdy zaczynam tracić nadzieję – że tyle się staram, a nic się nie zmienia – właśnie wtedy przychodzi taki znak, że jednak to, co robię, ma sens.
Wiem, że przyswoił, iż przytulenie jest czymś, co pomaga. Widział to mnóstwo razy, gdy tuliłam jego brata, gdy płakał (a brat płacze co 10 sekund 😅 taki typowy choleryk ;) - i zawsze chce się przytulić). Do tego wspólne książki, rozmowy, tłumaczenie emocji… i przede wszystkim – jego układ nerwowy trochę dojrzał. Ale wiem z doświadczenia, że to nie dzieje się tylko z wiekiem – potrzeba warunków. I tu widzę, że w końcu „co zasiałam, to zbieram”.
I nie – absolutnie nie jestem idealna. Jestem świadoma swoich błędów, ciągle nad sobą pracuję. Byłam mistrzynią samobiczowania, potrafi mi się zdarzyć krzyknąć. Nie ma ideałów. Ale zawsze wracam i naprawiam. Każdego dnia pracuję nad sobą i się doskonalę – właśnie dla nich.
Dlatego zawsze będę powtarzać – buduj relację z dzieckiem. To naprawdę zaprocentuje ♥️. Silna więź i poczucie bezpieczeństwa pomagają zmniejszać wybuchy złości i wspierają rozwój emocjonalny dziecka.
Opisałam jedną sytuację z wielu, które noszę w sercu.
Z miłością,
Sylwia
Dodaj komentarz
Komentarze