Bycie mamą jest i ciężkie, i piękne. Bez lukrowania. Dziś jest mi ewidentnie trudno i myślę o tym, ile naprawdę spoczywa na barkach kobiet. Dom – niby obowiązek dwojga, ale wciąż gdzieś żyje w nas przekonanie, że to on świadczy o „kobiecie ręce”. I coś w tym jest – mamy nadzwyczajne zdolności, ale przecież nie jesteśmy odpowiedzialne za wszystko.
Dom to jedno, praca drugie, a macierzyństwo to jeszcze inny, ogromny rozdział.
Kiedyś przeczytałam post o kobiecie, która urodziła szóste dziecko. Komentarze pod nim ukuły mnie w serce: „Czy to jest jej jedyne osiągnięcie?”. Może dzieci faktycznie łatwo się „robi”, ale wychować je – to już osiągnięcie stulecia.
Każda z nas wybiera inną drogę. Można zostawić dziecko samemu sobie, a można też czuwać nad każdym aspektem jego rozwoju. I wtedy bywa trudno – bo przy każdym potknięciu pojawia się biczowanie siebie. Tak właśnie wyglądała moja droga.
Dziś wiem, że kluczem jest balans. Bo i ty, mamo, i twoje dziecko jesteście tak samo ważni. Tak, oddałabyś za nie życie – i wiem, że jest dla ciebie najważniejsze – ale właśnie dlatego naucz się też kochać siebie.
I wracając do tych „osiągnięć macierzyńskich”: ogromnym osiągnięciem jest świadome wychowanie. Trudy są wielkie, włosy siwieją, cierpliwość wystawiana jest na próbę. Ale nie zgadzam się ze słowami: „I to wszystko, co potrafi osiągnąć?”. Bo ktoś może być prezydentem czy światowej sławy lekarzem, ale osiągnięcie świadomej mamy – tego nie przebije nic. To praktyka okraszona bólem, wyrzeczeniami, ale i nieustanną przemianą samej siebie dla drugiego człowieka. To ofiarna miłość.
Dlatego biję gorące brawa dla każdej mamy.
Dodaj komentarz
Komentarze