Czujesz się przytłoczona, nieszczęśliwa, bezsilna? O sensie życia, kobiecej pustce i powrocie do siebie

Opublikowano w 18 października 2025 17:22

 

Przytłoczona. Nieszczęśliwa. Bezsilna.


Czy wydaje Ci się, że w Twoim życiu jest już tylko czas dla dzieci?

Że cały dzień wypełniony jest troską o nie — o ich rozwój, relacje, samopoczucie. Dbasz o pranie, o dom, o to, aby dobrze je wykarmić.

 

A może jesteś kobietą, która tkwi w nicości, w pustce. Próbujesz przepracować to na terapii, dużo już wiesz, ale wciąż jest „coś” i „nic”.

 

Dwie różne historie — jeden wspólny mianownik: potrzebujesz sensu życia. Prędzej czy później każda z nas tego potrzebuje. Każda kobieta potrzebuje innego sensu — to zależy od jej talentów, historii, duchowości, temperamentu, doświadczeń i marzeń.

 

Może jesteś w momencie, w którym dzieci są Twoim sensem? No i pewnie — moim też są. Jednak czasem to za mało. Może straciłaś siebie na poczet innych?

 

I właśnie tu kłania się psychologia Adlera. On uważał, że najważniejsze w życiu są: cele, przekonania, poczucie sensu oraz poczucie użyteczności. Leczenie według niego to branie odpowiedzialności za siebie, za swoje życie — nie grzebanie się poł życia w przeszłości. Adler nie zaprzeczał znaczeniu przeszłości; mówił o jej przepracowaniu i zamknięciu czasu wstecz.

 

Często spotykam kobiety, które tkwią w stanie depresji — jakby zatrzymały się na którymś etapie i nie mogły ruszyć dalej. Czym jest depresja, opisałam w innym poście. Natomiast co chcę przez to wszystko powiedzieć: jeśli nauczysz się regulować swój układ nerwowy, nauczysz się rozpoznawać i regulować swoje emocje, zyskasz samoświadomość, a wielka pustka wciąż domaga się uwagi — przyjrzyj się dokładnie swojemu życiu.

 

„Psyche” oznacza duszę. Nie jesteśmy tylko bytem cielesnym. Jak wygląda Twoja relacja z Bogiem? Jak opiekujesz się swoim obszarem duchowym? Zrób porządku rachunek sumienia.

 

Cztery obszary, o które trzeba zadbać

 

Dla dobrostanu musimy dbać o cztery nasze obszary: duch, ciało, umysł, serce.

 

  • Duch — jak wygląda Twoja relacja z Bogiem? Czy masz czas na modlitwę, ciszę, refleksję?
  • Ciało — czy dobrze się odżywiasz? Śpisz wystarczająco? Stosujesz suplementy? Ruch?
  • Umysł — czy rozwijasz się, poznajesz siebie, uczysz, realizujesz cele?
  • Serce (relacje) — czy poświęcasz wystarczająco czasu bliskim: dzieciom, mężowi, przyjaciółce? Czy budujesz świadome, harmonijne relacje?

 

 

To są fundamenty dobrego samopoczucia. Następnie znów pytanie z perspektywy Adlera: jaki nadałaś sens swojemu życiu?

 

Żyj zasadą: „Chcę być użyteczna”

 

Zamiast zastanawiać się nad tym, co inni mogą zrobić dla mnie, chcę myśleć o tym, co ja mogę zrobić dla innych — i tak postępować. Już sama świadomość własnej użyteczności sprawia, że realia jawią się w zupełnie innym świetle.

 

Jeśli będę zrzędzić podczas pracy, od takiej marudy wszyscy będą trzymać się z daleka. Jeśli będę zmywała i podśpiewywała, może zachęcę dzieci, żeby mi pomogły.

 

Bardzo ciężko nam siebie zaakceptować i polubić. Czujemy się niewystarczające. Niewidzialność tylko pogłębia stan pustki. Największym nieszczęściem dla człowieka jest niezdolność do polubienia siebie. Adler znalazł bardzo proste rozwiązanie tego dylematu: przeświadczenie, że jest się cennym dla wspólnoty, albo przydatnym dla kogoś.

 

„Szczęście to poczucie użyteczności. Nasze działania nie muszą mieć dostrzegalnego skutku — to zadanie innych ludzi. W to nie ingerujemy. Nie ma sposobu by dowiedzieć się, że komuś przysłużyłeś. Nasz wkład nie musi być widoczny; potrzebujemy tylko subiektywnego wrażenia, że jesteśmy komuś przydatni.”

— Odwaga bycia nielubianym.

 

 

Konkretne zadania — praktyczne ćwiczenia

 

 

Proponuję konkretne ćwiczenia, które pomagają odzyskać sens:

 

  1. Wypisz 100 rzeczy, które są Twoim marzeniem i które chciałabyś zrealizować — nawet najbardziej niesamowite pomysły. Zapisz je.
  2. Wypisz 20 rzeczy, które lubisz robić i które dają Ci przyjemność — które są Twoimi potrzebami, nie zachciankami.
  3. Wypisz 20 rzeczy, które lubisz robić z bliskimi: z mężem, z dziećmi. Staraj się je balansować.

 

 

Balans i równowaga dla cudownych, zmęczonych, żyjących poczuciem winy mam. Z pustego nawet Salomon nie naleje. Jeśli będziesz troszczyć się tylko o innych, twoje ja da ci o tym znać — wypalisz się, sfrustrujesz i w takim stanie albo będziesz działać mechanicznie jak robot, albo będziesz miała dość życia.

 

 

Talenty i moc — rozwijaj swoje zasoby

 

 

Zrób talenty duchowe i Gallupa. Rozwijaj je. To są twoje mocne strony — jak sama nazwa mówi, dają moc. Kto wie — może twój talent stanie się twoim źródłem dochodu? A wtedy praca przestanie być „byleby przetrwać”.

 

Wiecie — mam dwójkę synków, pracę i kończę kolejne studia. Jednym z moich talentów jest nauczanie i to, że właśnie dla Was piszę, jest moim źródłem sensu i użyteczności. W chwilach takich jak np. dziś — typowej apatii — takie pisanie z myślą „a może to komuś pomoże” jest moją siłą. I wam tego również życzę.

 

 

Świat czasem kłamie — pozwól sobie na niedoskonałość

 

 

Wpadłam w tę pułapkę. Ważne jest, aby dbać o dzieci i wszystko, co z nimi związane. Jasne. Trudno jest, gdy jesteś mamą i w sumie jesteś praktycznie sama sprostać temu wszystkiemu — wyzwaniem może okazać się wychowanie tak, jak widzą to „specjaliści”: uważna, ciepła, troskliwa, obecna. Bo czasem się nie da — i na to też sobie pozwól. Wtedy zatroszcz się o siebie, a i Ty będziesz zadowolona, i dziecko. I napraw. Tyle i "aż"

 

 

 

Nie bójcie się cierpienia

 

 

Jako ostatnie dodałabym: nie bójcie się cierpienia. Trudności — wszystko jest po coś. Jezus naprawdę nadaje sens cierpieniu.

 

Poruszyły mnie słowa z pewnego serialu:

 

„Na tym świecie kości będą złamane. Serca będą złamane.”

 

Bo takie jest życie. Życie beztroskie czeka nas w niebie.

Tutaj nie oczekujmy, że będzie łatwo i przyjemnie — bo wtedy życie stałoby się nieznośne.

Będą trudności, będą kryzysy, bo tylko w taki sposób chcemy się naprawdę zmienić.

To właśnie poprzez doświadczenie bólu i cierpienia zaczynamy szukać sposobu, by już więcej nie cierpieć — i właśnie wtedy rodzi się przemiana.

 

Jeśli Bóg dopuszcza coś trudnego w Twoim życiu, to nie po to, żeby Cię to zabiło, ale żeby Cię umocniło i przemieniło.

Kiedy przychodzi kryzys, to znak, że coś nie funkcjonuje tak, jak powinno (nie mówię tu o tragediach życiowych).

 

Bóg jest dobry — uwierz w to.

Gdyby nie moje krzyże, również nie byłoby mnie tu. Dostaję wiadomości, jak bardzo Wam pomagają moje posty, że dają Wam nadzieję — i chwała Panu za to.

 

Z miłością,

Sylwia

Dodaj komentarz

Komentarze

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.